Rozdział 01


Łucja z Natalie siedziały na pufach w pokoju Julii i Zuzanny razem z nimi. Zastanawiały się jakie dać dekoracje na jutrzejsze urodziny Eustachego.  Łucja wpadła na pomysł aby poprosić o pomoc chłopaków. Dobrze znali jubilata i wiedzieli w jakim stylu chciałby imprezę.
-To nie jest zły pomysł. Natalie idź po nich. –powiedziała Zuzanna.
-Czemu znowu ja? A zresztą,  nawet lepiej bo nie chce mi się z wami rozmawiać. –odparła Natt, krzyżując ręce. Wyszła trzaskając drzwiami. Dziewczyna od zawsze taka była. Nikt tego nie rozumie. Może miała nieprzyjemne dzieciństwo, lub coś jej nie pasuje. Niewiadomo.

                                         
Natalie szła z skrzywioną miną w stronę pokoi chłopców. Gdy przechodziła koło sali, w której wszyscy ćwiczyli walkę, usłyszała stukanie mieczy. Weszła tam, wiedząc, że znajdują się w tym pomieszczeniu chłopcy. Obróciła oczyma i oparła się o murowaną ścianę.
-Żeś nie mogli zrobić jakiś pięknych tapet tylko zostawili ścianę w niedokończonym stanie –rzekła dziewczyna. Patrzyła jak Oskar walczył z Kaspianem. Do oglądania dołączył się Edmund, który stanął obok niej. –Nie widzisz, że mi przeszkadzasz, Edmundzie „Sprawiedliwy” jeśli dobrze mówię. –powiedziała przyglądając się chłopcu w górę i w dół. –Choć na ten przydomek nie zasłużyłeś, ale ten wasz kochany Aslan niby wie lepiej. –odparła ciszej, jednak na tyle aby Edmund mógł to usłyszeć.
-Posłuchaj, to, że ty nie wierzysz w Aslana to nie znaczy, że my też. –odpowiedział stanowczo.  -Zresztą, nie będę tracił czasu na ciebie. Wyjdź bo jak widzisz ćwiczymy. –dodał , pokazując na chłopaków, którzy walczyli.
-Gdyby zamiast mnie była tu Łucja to by ci nie przeszkadzało. –naburmuszyła się dziewczyna. Edmund westchnął po czym przewrócił oczami. –A tak poza tym dziewczyny chciały was wszystkich oprócz Eustachego. –chłopak uniósł brew. –Eh… Impreza, rozumiesz… Poproś Ryczypiska aby został z..
-NIE! Przecież to najlepszy kumpel Eustachego. Weźmie go Arawis. –powiedział. Zawołał wszystkich chłopaków i poszli za Natalie. Szli przez długi korytarz aż trafili do drzwi pokoju. Gdy weszli ujrzeli siedzące na łóżku Julię i Zuzannę. Brakowało tylko Łucji. Nagle z garderoby wyszła „zagubiona” dziewczyna w sukience.
-A ta? –spytała, po czym spojrzała na całą grupkę zebranych. –O to już? Długo czekaliście? Już się przebieram. –szybko powiedziała, zdezorientowama. Wszyscy wpadli w śmiech. Rzadko widzieli Łucje, która nie wie co robi. Nagle wyszła w swoich poprzednich ciuchach i zaczęli planować.
Cała kartka była już zapełniona pomysłami. W końcu wybrali właściwy motyw i wszyscy poszli do budynku, w którym następnego dnia będzie impreza i przygotowywali całą salę.

                                                         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
     Wieczorem po przygotowaniach Łucja spotkała się z Julią. Była to jej najlepsza przyjaciółka. Przyjaźniły się prawie od kołyski. Mogły liczyć na siebie nawzajem. Ich przyjaźń była wielka. Każda znała każdej sekrety –nic przed sobą nie ukrawały. Tak i było tym razem. Dziewczyna siedziały same przy stole tuż przed kolacją.
-Oskar czasami mnie denerwuje. Wczoraj rano chciał mnie pocałować. Ehh… Działa mi na nerwy. –Łucja opierała się ręką, a drugą zakryła twarz. –Już bym chyba wolała aby to Edmund był na miejscu Oskara tylko, żeby był sobą. –Julia uniosła brew. –Boże, Julka chodzi o to, że gdyby to Edmund był we mnie zakochany to tak by się nie zachowywał jak Oskar.
-Ta… A nie zauważyłaś czegoś dziwnego w Edmundzie w stosunku do ciebie ostatnio? –dziewczyna chciała, aby Łucja sama się domyśliła. Coś jej nie wychodziło. Julia otworzyła usta aby jej powiedzieć jednak ktoś oparł ręce o nią.
-Sory Julcia ale to miejsca dla czwórki władców, a kolacja za chwilę. –Julia poznała głos Piotra. Wstała, chcąc pójść jednak przed tym pocałowała chłopaka w policzek i rzuciła mu uśmiech.
    Kolacja trwała w ciszy i spokoju. Nie było tematów do rozmowy. Oskar ciągle gapił się na Łucję. Zaczęło ją to denerwować. Dobra, ok –jest w niej zakochany ale to nie powód aby ciągle się na nią patrzył. Dziewczyna szturchnęła Zuzannę, która siedziała obok niej, aby coś mu powiedziała. Łagodna szorstko spojrzała na Oskara, który jej nie słuchał. Dla Łucji do było już za wiele. Wstała od stołu po czym powiedziała z krzywym uśmiechem:
-Dziękuję, ja się już najadłam. –odeszła z sali. Oskar chciał pójść za nią, jednak wszyscy mu przeszkodzili. Wiedzieli, że nie wyszłoby to na dobre. Edmund śmiał się cicho, lecz nie z Łucji, a Oskara.
   Po kolacji, Piotr, Kaspian i Eustachy poszli na spacer. W ciemnościach ujrzeli dziewczynę, opierającą się o pień drzewa. Zobaczywszy ją zorientowali się, że to Łucja. Przechodziła im myśl aby pójść po Edmunda. Po przemyśleniach Kaspian poszedł po niego, a pozostała dwójka udała się do dziewczyny.
-Łucja, co jest? –spytał Piotrek. Dziewczyna spojrzała na nich, jak na idiotów.
-Po prostu mam go dosyć, dobra?! –krzyknęła, po czym odeszła. Spotkała Kaspiana z Edmundem. Chłopak popatrzył na nią z pytającą miną. Łucja dała znak Kaspianowi aby odszedł, zrobił to. –Jest trochę zimno. Możemy porozmawiać w środku? –Edmund, który chciał tu zostać narzucił na przyjaciółkę swoją kurtkę.
-Lepiej?
-Tak. –odpowiedziała ciepło.
-To mów lepiej szybciej co się stało. –dziewczyna wytłumaczyła mu, że Oskar już ją denerwuje. Ciągle się na nią gapi. Jakby nie miał co robić. –Łucja, znam cię. Ty nigdy nie martwiłaś się z takich rzeczy. –Edmund objął dziewczynę. –A jak chcesz bym pogadał z nim - zrobię to dla ciebie.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła, Edziu. –Łucja uśmiechnęła się do chłopaka. –Ale Oskar to i tak mój przyjaciel, i mimo, że jest we mnie po uszy zakochany, jest moim przyjacielem. –powiedziała, nie kończąc. –Oczywiście nie takim jak ty. –zachichotała. I tak zakończyła się ich rozmowa.

                                   >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Eustachy biegał po zamku jak szalony. Przecież jak były jego urodziny to musiał, po prostu musiał pobudzić wszystkich mieszkających w pałacu. Niektórzy chcieli się na niego wydrzeć, jednak przypominali sobie, że ma urodziny. Na śniadaniu proszono Łucje aby go uspokoiła.
-Eustachy, spokój…
-Kurde, a ty jak miałaś szesnaste urodziny to co robiłaś? –u dziewczyny pokazały się wypieki na twarzy i postanowiła się już nie odzywać. Po krótkim zamyśle (gdyż musieli sobie przypomnieć co takiego robiła Łucja) wybuchli śmiechem.

                  >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
-I co? Jak wyglądam? –pytała ciągle dziewczyny Łucja.
-Dla kogo się chcesz tak odstawić? –chichotały. –Oskara czy Edmunda?
-Emm… Dla nikogo. –zaprotestowała. –A czemu pytacie o Ed… -Zuza i Julia machnęły ręką. –Nie rozumiem was. –zaśmiała się Łucja. Zostało pół godziny do imprezy. Dziewczynom zostało tylko przygotowanie fryzur i nałożenie makijażu. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zuzanna podeszła i je otworzyła. Za nimi stała Natalie wraz z Oskarem.
-Ten, obok mnie szukał Łucji.
-Oskar co tak wcześnie? –zdenerwowała się Łucja. Chłopak popatrzył się tak na nią, że dał jej domyślenia. –Żartujesz, chyba sobie. Idziemy na spacer?! –spytała
-Tak.
-Ale nie jestem gotowa. Zaczekaj piętnaście minut. –powiedziała. Chłopak wyszedł. –Eh... Chyba pierwszy raz idzie z dziewczyną na imprezę.
    Kwadrans później Łucja zeszła po schodach, trzymając się balustrady. Za nią szły jej przyjaciółki. Na dole stali wszyscy chłopcy. Był przedostatni schodek i nagle… Łucja nadepnęła butem na suknię z czego spadła. Nawet nie zdążyła zmrużyć oczu, a znalazła się w ramionach Edmunda. Trzymał ją.
-Dzięki, Edziu. Kochany jesteś. –uśmiechnęła się Łucja. Chłopak odwzajemnił gest i jeszcze chwilę ją trzymał. –No możesz mnie już puścić. –powiedziała, gdy wszyscy podejrzanie patrzyli się na nich. Edek wzruszył ramionami po czym puścił ją. Jednak nie tak aby była od razu na nogach. Spadła i wylądowała na podłodze. Wszyscy zaczęli się śmiać. Dziewczyna wstała, próbując nie zwracać na to uwagi. –OSKAR- idziemy! –oznajmiła poważnie Łucja. Szli grupką, aż doszli do  budynku, w którym było już sporo ludzi. –Wiedziałam, że ten spacer to nie jest dobry pomysł. –wymrukiwała Łucja. Miała racje. W środku był już jubilat. Szeroko się uśmiechnął gdy zobaczył przyjaciół.
      Impreza się rozkręcała. Wszyscy zgasili światła i włączyli kolorowe reflektory. Eustachy chciał popisać się swoim tańcem lecz zamiast kroków tanecznych zaliczał gleby. Zabawa była na sto dwa. Osoby  z niecierpliwością czekali na tort. Ale nie dlatego, że byli głodni.  Oczekiwali zwierzęcia, które zawsze się pojawia pod koniec imprezy. Był to Aslan w własnej osobie. Łucja zmęczyła się tańcem i poszła na schody, które w górę prowadziły do tajemniczego pokoju. Nikt tam nie może wchodzić. Jednak jej ciekawość była większa od rozumu dziewczyny.  Zaczęła wchodzić coraz wyżej i wyżej. Nagle ktoś dotknął je ramienia. Łucja wzdrygnęła się i odwróciła głowę do tyłu. To był tylko Oskar. Udała jakby go nie widziała i chciała postawić nogę wyżej. Nagle poczuła, że na jednej nodze nie ma buta. Spojrzała w tył. Obuwie leżało pod schodami. Oskar, który był już na dole złapał ten but aby dać koleżance. Jednak w tym samym momencie ktoś inny złapał drugą stronę buta. Był to Edmund.
-Sory, stary, ale to chyba nie twój rozmiar. –zaśmiał się Sprawiedliwy, puszczając buta. –Chociaż…. Do twarzy ci w tym. –Oskar nie był zadowolony. Czuł się upokorzony. Po głowie krążyły mu myśli: Idiota z tego Edmunda. Chłopaka brano za największego żartownisia w królestwie, pomimo, że był władcą. Dlatego też Łucja zaczęła chichotać. Po minie Oskara, nie wyglądało aby był zadowolony.
-Jak ci tak wesoło z tym pacanem to ja sobie lepiej pójdę. –i Oskar wyszedł, rzucając obuwiem. Dziewczyna westchnęła głośno. Zaczęła gapić się na Edmunda, który ponownie wziął buta i podał Łucji. Waleczna założyła go. Po chwili zaczęła iść znowu coraz wyżej na schodach. Chłopak zatrzymał ją, stając przed nią.
-Chyba nie myślisz, że tam pójdziesz?! –Łucja popatrzyła się na niego jak na idiotę. –Beze mnie, to się nigdzie nie ruszasz! –złapał ją za rękę i pobiegli oboje na górę. Gdy weszli, ujrzeli tylko długi, ciągnący się korytarz. Idealnie wiedzieli gdzie nie można wchodzić. Jednak oni mieli zamiar zmienić trochę tą regułkę. Tylko na środku korytarza znajdowała się słabo oświetlona żarówka. Na ścianach znajdowały się różne obrazy. Bardzo ciekawiło ich co jest na nich namalowane ale z powodu słabego oświetlenia nie mogli dostrzec malowideł. Szli, szli i szli aż trafili do końca –do tajemniczych drzwi. Łucja otworzyła drzwi.  

                                           <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
                                                             HEJ! :)
W końcu było trzeba włączyć dobrą muzę i pisać! Zastanawiacie się co będzie dalej?

~Vaness

2 komentarze:

  1. Jestem!
    Przeczytałam, ale komentarz napisze jutro c:
    Zjawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, już piszę c:
      Kiedy dzieje się akcja twojej historii? Złoty Wiek tłumaczyłby Arawis, ale w takim razie skąd Kasp?
      Nigdy nie przekonań się do Łucja x Edmund. Nigdy. Łucja jest jedną ze znienawidzonych postaci. Wolę od niej Jadis. Oczywiście wszyscy ich przyjaciele uważają, że pasują do siebie. Nope.
      Ciąg dalszy "poważnych" problemów miłosnych panny Łucji. Chyba lepiej gdyby sama pogadała z Oskarem, bo chłopak może uznać, że Ed chce go spławić. Ale oczywiście panna Łucja jest na tyle nieogarnięta by tego nie wiedzieć (wspominałam, że jej nie znoszę?)
      Teraz się trochę przyczepię, bo w pierwszym zdaniu lepiej brzmiałoby Łucja i Natalie.
      To ja czekam na wojn... Znaczy ciąg dalszy c:
      Zjawa

      Usuń

Layout by Neva